noc muzeów
ubraliśmy się w pomniki
w rozmiarze kolumny Zygmunta
w muzeum śpi malarz
między gwiazdami
zmęczone niebo
noc wydaje się dzieckiem
zapłakana niewinna
deszczem tuli się do snu
z kołyski odjeżdża ostatni tramwaj
grzechocze
siedzimy na skraju twojej dłoni
codzienność maszeruje obok
martwa natura otwiera oczy
ulica milczące usta
Komentarze (5)
Dziękuję
"ulice milczące usta"- świetna fraza.
Podoba mi się "nieoczywistość" Twojego wiersza. Lubię
czytać taką poezję.
Serdeczności przesyłam
Cóż - mamy takie odzienie, którego u nas dostatek. I
chyba dobrze, bo dopóki pamiętamy, do wtedy wiemy skąd
jesteśmy.
Cóż - mamy takie odzienie, którego u nas dostatek. I
chyba dobrze, bo dopóki pamiętamy, do wtedy wiemy skąd
jesteśmy.
Moja wyobraźnia działa.