Noc, zima i ja
Z czarnej połaci wysoko nade mną
Uśmiecha się złoty sierp
Lecz jasne punkciki wokół niego
Zdają się szeptać mi: cierp...
Ciemne szkielety dawnej zieleni
Zdają się krzyczeć: klnij!
Lecz biel, którą bezlitośnie kaleczą
Mówi nieśmiało: śpij...
A we mnie się burzy czerwona ciecz
Bo serce bezlitośnie, bijąc mnie w pierś
Bez wytchnienia błaga o jakiś lek
I jak gdyby nigdy nic, łagodnie powtarza:
kajaj się...
autor
Kasia
Dodano: 2004-06-07 22:06:56
Ten wiersz przeczytano 592 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.