Nocna burza Sonet
Przysnąłem pod sklepieniem nieba
skłębionego,
a sny się w srebrnych gwiazdach nocy
pogubiły
Choć Księżyca przebłyski niebiosa
drążyły-
po Ziemi płynął zwiastun mroku
piekielnego.
Nagle nieśmiały pomruk wysłał
ostrzeżenie,
huknęło jak z armaty nad dachami miasta.
I po chwili deszcz z gradem bruki ulic
chlastał-
płonące błyskawice niosły gróźb
spełnienie.
Rozpętała się burza - w przestworzach
zagrzmiało
noc spuściła ze smyczy gromów groźne
licha.
Nad brzegiem horyzontu Słońce
zajaśniało,
To Zeus gromowładny wśród obłoków czyha.
I tak jak się zaczęło nagle grzmieć
przestało
noc dobiegała końca - spokojna i cicha...
Komentarze (18)
Boję się burzy... a Twoja cudna letnia może mnie
gwałtowna :-) bardzo dobrze się czyta :-)
Burza też może być piękna :)
boje sie burzy ale wiersze o niej, tak piekne jak ten
czytam z przyjemnoscia:)
pozdrawiam:)