Nocną porą
Noc była ciepła lecz deszczem spowita,
Wyszłaś na dwór koszula tylko okryta.
Chodziłaś po trawie deszczem zroszonej,
Myślami błądziłaś po twarzy stęsknionej.
Stopy Twoje bose pokryte woda,
Dla gorącego ciała stały się ochłodą.
Tańczyłaś w deszczu nucąc pieśń
powabnie,
Głos Twój wędrował do ucha mi ładnie.
Włosy Twe zroszone deszczu pocałunkiem,
stały się tej nocy miłym podarunkiem.
Koszulka mokra ciało odsłoniła,
Żadna dama by się go nie powstydziła.
Kształty Twe anielskie widziałem chwile,
W oddali leciały dwa motyle.
Podeszłaś do mnie, za rękę chwyciłaś,
Szliśmy nad jezioro lekko wzdrygnęłaś.
Otuliłem Cie sobą, całując w czoło,
szliśmy w milczeniu prosto na molo.
Tam stał stolik z dwoma krzesłami,
droga do niego usłana była różami.
Parzyłaś na mnie uśmiechem obdarowałaś,
Naturalna siebie mi pokazałaś.
Usiedliśmy w świetle księżyca przy
stoliku,
Gwiazdy na niebie świeciły w pięknym
szyku.
Patrzyłaś z zachwytu na gwiazdek blask
Wydobyłaś z Twej piersi miły wrzask.
Ja nie patrzyłem na nie, lecz na Ciebie
Jako najwspanialszą tuż obok siebie.
Komentarze (6)
śliczny wiersz:)
Romantycznie, tak jak lubię, w niektorych miejscach
brakuje ogonków:-)
Byłeś bardzo szczęśliwy, przemawia to z Twojego
wiersza. Niech te szczęśliwe chwile w Tobie trwają.
pozdrawiam.
Kondziu, nie postarałeś się.
Wciągająca opowieść. Ładnie to przedstawiłeś:) Miło
było przeczytać:) Pozdrawiam:)
ciekawy romantyczny wiersz pozdrawiam :))