NOCNA WĘDRÓWKA
Kiedy noc złotym deszczem na dachy opada
spoglądam na nieba granatowy aksamit
Gdy cisza niczym sowa na ziemie zlatuje
księżycową ścieżkę odnajduję w otchłani
żeby pobiec nią prędko w snów Twoich
krainę
w puchowa pierzynę marzeń się zanurzyć
okryć twoim szeptem piersi podniecenie
chłonąć rozkosz dotyku pocałunkiem się
upić
rozgrzewać przy Tobie usta tak
wychłodzone
i pieścić Twoje ciało zbyt długo
tęskniące
każdą chwilę nocy w ucztę rozkoszy
zmienić
być burzą spełnieniem ekstazą bez końca
Komentarze (2)
hm...przepięknie opisałaś swoje pragnienie,noc w
rozkosz zamienić,i być burzą ekstazy bez końca...duży
plusik
Twoja wędrówka kończy się...pięknie:-)bardzo mi się
podoba...