Nocne majaki
Zbliżył usta do ust moich
szepnął kocham cię kochanie
pomyślałam czy to prawda
czy męskie bajanie
nagle ukląkł na kolana
wyjął z kieszeni pierścionek
przyjmij go moja kochana
pragnę pojąć cię za żonę
błyskawicznie przytaknęłam
aby się czasem nie rozmyślił
klejnot na palec włożyłam
marzenie o ślubie się ziści
rozmarzona smacznie spałam
nagle stary mąż mnie zbudził
stał w kraciastej swej piżamie
nie wyzwolił we mnie huci
żono moja szepnął cicho
tak miło mówiłaś"kochany"
ciało czule moje pieściłaś
pomyślałem że się pokochamy
chwila zadumy łzy popłynęły
w pamięci nocne obrazy pozostały
nastała codzienna rzeczywistość
ale sen za to był wspaniały.
Komentarze (17)
Bardzo fajny wiersz.
Nic się nie stało, ale snu było mało.
Dobrze,że nie wymawiałaś jego Imienia. Pozdrawiam
serdecznie.
Pięknie o śnie:)pozdrawiam cieplutko:)