Nocne motyle.....
Gdzie są moje nocne motyle,
miesiąc temu było ich tyle,
nie
szepczą już do mnie nocą,
ukryły
się i tylko skrzydłami
cichutko łopoczą....
Czemu
ich nie ma wciąż pytam,
tęsknotę swoją w siatkę marzeń chwytam,
niech
ją wreszcie uciszą owady wrażliwe,
moje
światło zgasło, i one nie żywe?
Lecz
jeszcze iskra nadziei tli się w moim
sercu,
niech
przysiądą cichutko na snu mego kobiercu
i
szepną wprost do ucha swoje mądre słowa,
bym
dzień kolejny przeżyć była znów gotowa.....
Bez nich
gubię się, błąkam i potykam
duszę
swoją raniąc domysłami
to
jestem, to znów znikam,
gdy
wrócą wiara we mnie nie zgaśnie
i
nadzieja na przyszłość ożyje,
a
przecież o nią chodzi właśnie.
M............dziękuję
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.