W nocy...
Osobie która w moim krwawiącym sercu pozostawiła truciznę która nie pozwala na zabliźnienie ran...
W nocy
przez szczelinę w oknie
wpada srebrne światło księżyca
odbija się w lustrze
wskazuje na różę
Niegdyś dla mnie tak ważną
tak wonną
delikatną
Suche płatki
beznamiętnie poruszane przez
wiatr
Kolce na których zaschła
nigdy nie wytarta krew
Ostre końce ułamanej
łodyżki
przypominają moje poszarpane
serce
Niegdyś tak roześmiane
tak zakochane
28 styczeń 2008r.
godzina 24.55
...która zmieniła we mnie wszystko...
Komentarze (3)
Droga Ruby.
Ten wiersz pochłania.
To najlepszy utwór spośród tych, które tu umieściłaś
dotąd. Dobrze oddana atmosfera.
Wiersz jest smutny..ciemny.
Świetnie za pomocą róży opisałaś siebie. Ja czasem
nazywam się czarną różą.
Podobają mi się metafory.
Też w nocy nie mogę spać. A księżyc wtedy oświetla mą
twarz i jest mi niby towarzyszem.
... jak bardzo dobrze Cię dziś rozumiem. A noce
bezsenne są takie straszne.
Podobno będzie jeszcze przepięknie.
Wiersz śliczny, taki emocjonalny niesamowicie i
głęboki...
mój słodki Rubinku, dlaczego Cię zranił? Dlaczego oni
tacy są...?