Nowy rejs
mamie
To już pół roku odkąd pływamy same.
Tylko we dwie,na barce stworzonej z
resztek
naszej rodziny.
Kapitan nieoczekiwanie wypadł za
burtę...cóż.
Teraz ster stoi sam i tępo patrzy na
nas,
bo skąd ma biedak wiedzieć,
jaki obrać kurs?
Pan pozostawił po sobie tylko popękaną
łódź
i długi u piratów,Panie Kapitanie.
A my? Co z nami?
Ona teraz (przez Pana)topi słone łzy w
złotym morzu alkoholu wspomnień.
Ja, chwytam w rękę kompas
i rozstawiam żagle nadziei.
Uratuję nas zobaczysz mamo,ale...
dokąd teraz zmierzać?-pytam-
Nie słyszysz.
Zasnęłaś utulona kołysaniem tabletek.
Nic nie szkodzki,sama dam
radę...chwileczkę
Bóg na pewno zostawił tu gdzieś mapę.
On nigdy nie zapomnia...prawda?
Komentarze (1)
Wiersz nienajgorszy, chociaz przy pisaniu przydaje sie
troche dystansu i sublimacji. Nie slyszysz pisze sie
osobno. Dopiski pod wierszami sa według mnie
niedopuszczalne. Wiersz ma sie tlumaczyc sam.