Obejmowałem ... burze
Obejmowałem ... burze - stopami czułem
drżenie ...
oczy lśniły w poświacie strzelistych
iskier
rozsiewanych ręką Stwórcy dla
przypomnienia
wielkiej potrzeby oczyszczenia duszy.
Krople spadały ogrzewając ciało...ręce
unosiły
wielką radość odczuwania harmonii
siły...
emocji...radości...spełnienia...potrzeby
bycia...
z Wami... z TOBĄ ... z ...Tą
najukochańszą.
Krople spadały łącząc się w strumień
odczuwania
wijąc się po moim ciele oblewały lawą
aurę
tworząc formę twardszą od granitu i
tytanu
dla wrażliwej... płochej i ulotnej ...
duszy poety.
20-08-2007 23.45
Komentarze (4)
Ładny wiersz ... obejmowałeś burzę... jest to możliwe
aby objąć cała kobietę i jej uczucia... skrywane?.
po odczytaniu nasuwa mi sie jedna mysl, samemu nie
jest latwo przezwyciezyc strach...czujemy sie
bezpiecznie maja w kims oparcie...
obejmowałem burze - te burze, było ich w życiu wiele,
krople oblewały ciało - to życie człowieka w ciągłym
dążeniu do ideału.
Uwielbiam burzę choć boje się jej... lubię słuchać
burzy, ale wtedy kiedy czuję się bezpieczna...myślę,
że mnie burza mogłaby rozmiękczyć, ale czy ulać formę
twardszą od tytanu...? Na pewno sprawia,że odczuwa się
potrzebę bycia z kimś. Ładny!!!!