Obłąkańczy sen II
Część druga
Otworzyłem rankiem zaspane jeszcze oczy.
Nie było cię obok mnie, żaden ślad nie
został.
Poczułem piekący ból; jakbym tysiąc batów
dostał.
Zniknął zapach, umilkł szept, mimo gorąca
chłód w me serce wkroczył.
Gdzie jesteś me słońce? Wciąż widzę cię jak
Eurydykę.
Każde miejsce na świecie i poza nim
odwiedziłem.
Byłem na Sobotniej Górze, każdy szlak
tułaczy przemierzyłem.
Znam na pamięć już każdy kontynent, każdą
statystykę.
Mimo, że oddycham, już mnie nie ma na tym
świecie.
Jak można żyć z połówką serca albo
duszy?!
Zostały mi tylko ślepe oczy, nieme usta,
głuche uszy,
Nic prócz pustego tła na mojego życia
portrecie.
Martwe ciało męczennika wrzucono na Olimpu
teatralną scenę.
To Parys z Troi oszukany przez fałszywych
bogów.
Dziś ja obok niego leżę pośród
potrzaskanych Almatei rogów,
Bo tak jak jemu odebrano mi Helenę.
Przez sześć lat naciągałem cięciwę nadziei
jak najlepszą kuszę,
Sześć lat próżnych zmagań, zmagań wśród
próżności,
Sześć nieszczęsnych lat zaćmienia słońca i
ciemności.
Trzy szóstki zrabowały i zabiły moją
duszę.
Nagle zerwałem się spocony, dostrzegłem
zarys jej koszuli.
Zbudziła się; szczery uśmiech rozjaśnił jej
lica.
To był tylko sen. Ciągle żywa tajemnica.
Teraz mnie jak matka głodne dziecko do swej
piersi tuli.
Komentarze (3)
przechodze do czesci trzeciej;)
Wiersz przybliża oczekiwanie na wydarzenie niezwykłe w
życiu Miłość prawdziwą co tajemnicą jest Przychodzi we
snach, aby ukoić ból życia. Druga połówka zawsze
upragniona.Bardzo piękny wiersz Na tak!
Dobrze się to czyta,podoba mi się.