Obłęd błędnika, czyli upojony...
dziś wszytko e(i)mituje pink-no
pozwalam ustom wpaść w zachwyt
nad waniającym bzem
i nad otyłą bezą
głupstwa kwitną i drwią i kpią
drab oponent zaiste wziął wolne
nie ma go za winklem
na stryszku takoż
zniknął obskurant
przypuszczalnie zbzikowałem
czadersko albo i zaczadziście
bo mogę kląć jak ryfuś
mam chrapkę na dyferencjał Ilony S.
bez rozważań czy wypada
dysk
ujeżdżam euforię
język szparko wypluwa dźwięki
tańczę z jataganami
wyobraźni nieujarzmionej
kindżałem dźgam w słabiznę
bezbrzeżny smutek
nieukojony żal smagam
pejczykiem liściospadłej jesieni
defenestracja melancholii
dekapitacja depresji
ciepłe chwile poprzytulam
ościste wytargam za uszy
przebrzydły adwersarzu
pisz do mnie na Berdyczów
pesymizm obrzydły
wtrąciłem do loszku
jam imperium w początkach wielkiego
tworzenia
jam pan bliskich acz przedwiecznych
ogrodów
tam obok tulipanów kaktusy stoją
roztargnione
wątłej piersi nie żre troska lecz suchoty
rozpoznane
sieczę albo rąbię na plasterki tęsknice
wszelakie
samotności daję kość żeby zdechła z
głodu
miłość opiewam czekiem bez pokrycia
córo Koryntu przybywaj mam hajs i namiot
ach na przekór cierpieniu w radości
trwam
by zadośćuczynić wydeptanej trawie
och pióro stępione zwiastuje rychły kres
natchnienia przelanego na papier
możliwości twórcze wyczerpane
adieu veno-m przyjdź
powcinamy rachatłukum
Komentarze (13)
"samotności daję kość żeby zdechła z głodu"...chyba
tylko tyle do mnie dotarło...ale za to do samej
głębi...pozdrawiam cieplusieńko:):):)wróciłam, choć
daleka droga jeszcze do przebycia mi
pozostała...zdrowie coś nie chce dopisać...:(
masz ciekawe pomysly,
podoba mi sie, tak podoba choc niema rymow,
rzadko u ciebie komentuje bo twoje wiersze sa ciezkie
a nie lubie komentowac pobieznie, ale czytam,
Pozdrawiam
Dołaczam do tych, którym wiersz się podoba. Miłego
wieczoru.
Kiedy Makłowicz używa niezrozumiałych, "elokwentnych"
wyrazów i sformułowań, mam wrażenie, że jest już po
trzecim winku, ale wychodzi mu to doskonale:).
U Ciebie jest jeszcze większy odlot - nieporównanie (i
chyba większy hajs) :)
Pozdrawiam!
Brawo:) mistrzowski:)
:)))
Ale dałeś czadu!
Superowy,nader oryginalny zapis
twórczego uniesienia.
Bardzo duży plus!
Pozdrawiam serdecznie:)
ożesz Ty ??? Czytając szybko język można połamać. :o))
Podejrzewam, że się napracowałeś. Gdyby wyszło
spontanicznie... ręce opadają.
fajnie bawisz się słowem Nathanie odzwierciedlasz
wizję zbzikowaną i zrahatłukowaną :)))Pozdrawiam
serdecznie:))
bo mini, serdeczne dzięki, po przeczytaniu Twojego
komentarza rzeczone rachatłukum będzie smakować jak
nigdy przedtem;-)
Chyba nawet córa Koryntu przestała być potrzebna,
namiot można złożyć;-p
Pozdrowienia podszyte radosnym zbzikowaniem:-)
obłędnie bawisz się słowami i tak antydepresyjnie, że
chce się głośno śpiewać, tańczyć i wcinać to
rachatłukum:) aż mi szkoda, że nie jestem córą Koryntu
:))
za mało powiedzieć o wierszu - niebanalny;
pozdrawiam:)
podoba mi się kilka zwrotów, np. samotności daje w
kość, żeby zdechła z głodu...Rzeczywiście oddany
klimat upojenia i zakręcenia ;)
To wena oszalała :)) uff!!!
Rzeczywiście tekst emanuje wielkim-małym
szaleństwem...Pozytywnie:))