obłędnie
nie pamiętam jak usta
do drugich dopasować,
jakiś czar mimowolny
między nas się pochował.
jakby ognik srebrzysty
w rozbłyskanych oczach,
aż się księżyc rozgapił
na nas tęsknie, z ubocza.
pachną nardy, balsamy
w czas oczekiwania,
od ich siły najsłodszej
z upojenia się słaniam.
znów mi się wstydliwie
obłęd skędzierzawił,
bo nie mogę cię dotknąć
ani pozostawić.
autor
Alicja
Dodano: 2005-09-14 00:00:50
Ten wiersz przeczytano 872 razy
Oddanych głosów: 63
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
piękna dusza Pani Alicjo ! :)