Obojętność, część 1/3
zawsze pragnąłem spotkać cię kiedyś samą
móc podejść bez obaw
że uciekniesz rozsypując dzwoneczki
śmiechu
móc wyrzec wówczas co w myśli zalega
ciężarem słodkim lecz bolesnym
bo niespełnionym
...........................................
.................................
więc chodźmy pustymi uliczkami gdzie
deszcz odpędza jeszcze jeden dzień
gdzie fioletowe powietrze jeszcze drga
poszeptem rudych traw tam
mgła zwisa podartymi firankami
z konarów drzew
idźmy dalej na brzeg morza
białą wełną spienionego
gdzie na wydmach piasek spada
w otchłań czasu zastygłego
stańmy za półwyspu tarczą
gdzie wiatry tańczą dziki krąg
niech ponad falami zadrżą
białe cienie naszych rąk
profil kamienia omszały
nad snem czuwa spokojnym
pustej plaży gdzie trzciny grały
nokturn poszumem mozolnym
nasze na piasku ślady
zaleje fala, zrujnuje wiatr
i będzie już nie do wiary
że tam byliśmy, ty i ja
i tak skończy się świat
tak zacznie się świat
...więc chodźmy pustymi uliczkami gdzie
żółta mgła połyka kolejny dzień
gdzie w burzy włosów twych brązowych
mógłbym zatopić moją twarz tam
ktoś na organach deszczu gra
rozstrojonych...
...........................................
................................
wciąż pragnę spotkać cię kiedyś samą
móc podejść bez obaw
że gubiąc dzwoneczki śmiechu -
uciekniesz
móc wyrzec wówczas co w myśli zalega
ciężarem bolesnym lecz słodkim
bo niespełnionym
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.