Obok
Wczoraj znów zapatrzyłem się w Ciebie,
jak zwykle ukradkiem, niepostrzeżenie...
I trwałem w podziwie, tak niewzruszenie,
patrząc na rzeczywiste me senne
marzenie...
Podziwiając każdy milimetr twej twarzy,
najdoskonalszej ze wszystkich, które bym
mógł wymarzyć.
Tonąłem w czerwieni ust, we włosach
hebanowych,
wciąż patrząc z daleka, nie mogąc się
zdobyć
choćby na krok, na słowo, na szept,
na uśmiech... Nie, i tak nie zauważysz
mnie...
Bo całe to uczucie to farsa, podły losu
żart,
bo nie ma we mnie piękna, nic nie jestem
wart...
I jutro znów usiądę z dala, w kącie
gdzieś,
zatonę w twych ustach, w potoku gorzkich
łez...
z pozdrowieniami dla A.M.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.