Ocalenie zagubionego
Może ocalił mnie cud, boska interwencja,
nie na darmo dając kolejną szansę ludzkiego
istnienia
Lecz ja, zwyczajny, pogrążony w tęsknocie
człowiek, przegapiłem istotny moment mego
odrodzenia
Tak bardzo próbowałem podnieść się z
bolesnego upadku, a gdy chwiejnie się
uniosłem, znów wpadłem w rozkołysany wir
strachu
To rozdarło ostatnią pozytywną myśl,
składając całe moje życie do dziwnego
kontrastu
Jeśli zbyt mocno pragnę, wszystko ulatuje z
rąk, roztrzaskując z hukiem przeraźliwej
trwogi
Jeżeli nie staram się wcale, zaskakuje mnie
siła pewności z jaką ponownie wstaję na
pokaleczone nogi
Obserwując subtelnie przemijające życie
innych, pytam wciąż siebie, czy tej agonii
nadal potrafię dostrzec dobroć lub
piękno?
Czy pośród echa odległego śmiechu, mogę
jeszcze pofrunąć niczym wyrwany z kokonu
motyl, odbijając się od ziemi lekko?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.