Ocean Tajemnic
Całą noc rozmawialiśmy i
żadnych tajemnic przed sobą nie
mieliśmy....
żarty, śmiechy, czułe słowa.....
To normalna wieczorowa pora....
Jak zawsze śmiać się zaczęliśmy
gdy poprosiłeś o zmianę...
powiedziałeś:
pokaż mi jaka jesteś naprawdę...
czuła...
piękna....
skromna....
pokaż mi się....
odkryj ciało....
uwolnij duszę...
Przez chwilę aż mnie zamurowało....
odmówiłam jak zawsze...
spodziewałeś się tego i na nowo błagać
zacząłeś
Pokazałeś mi siebie choć...
nie całkiem nagiego, a ja....
miałam zrobić to samo...
Obiecałeś mi pomoc
którą skwapliwie
przyjęłam....poprowadziłeś....
ręka....
szyja....
obojczyk....
ramię....
pierś....
zamarłam bez ruchu gdy usłyszałam
o co mnie prosisz....
Odmówiłam, przerwać wszystko chciałam
ale Ty poprosiłeś o odrobinę
zaufania....
Znowu więc me ręce po mym ciele błądziły
oddech urywany....
napięte mięśnie....
Doszliśmy do momentu....
w którym odzienie miałam zrzucić ale...
nie zrobiłam tego...
byłeś niezadowolony...
podniecony....
ale ja nie mogłam spełnić Twego
pragnienia...
Pytałeś co czułam...
To był...
strach i szczęście....
podniecenie i.... pożądanie...
Tak...nie powiedziałam wtedy
wszystkiego....
ale, czyż kobieta to nie niezbadany ocean
tajemnic.....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.