OCZEKUJĘ Z NADZIEJĄ
Pozbawiony jestem
wyrzutów
sumienia
pogardliwie patrzę
na biednych
Oddają spojrzenia
udają
pokrzywdzonych
w rzeczywistości
wychodzą
na wrednych
Coraz cześciej
na dłużej
zawieszam wzrok
napawam się
ich
nieszczęściem
Delektuję się
upadkiem
czasem
ze świata
bezimiennym zejściem
Innym razem
zazdroszczę wolności
perfekcyjnej
znajomości
wszelkiego głodu
Braku współczucia
wiejącego
ze wsząd
syberyjskiego chłodu
Od dłuższego czasu
czaję się
by
dołączyć
do tego
zacnego grona
Czekam
na obiecane miejsce
z nadzieją
że ktoś
może jutro
skona
Komentarze (2)
tytuł pełen nadziej..wiersz na swój ładny..o temacie
samotności ...pozdrawiam ciepło
No autorze!Tos sie popisal.Tytul taki niewinny,a Ty
potwor jakis jestes,czy co?