Od miłości odwlekanie.
Z wczesnej pory, wczoraj z rana
Mleko piłam, zimne, duszkiem..
Choć ten płomień mnie rozpalał
Impulsywnie pragnął smutnień.
I tym mlekiem ciało plamie,
Drżącą dłonią skazę wabię.
I przewracam się raz wtóry,
Legnąc głową obok rury,
Te ciśnienie się nagrzewa,
Krzyczy, ryczy i rozlewa..
I tak ślęczę nad tą rurą,
Jakby była mą podpurą,
I tak czekam, na czekanie...
Twe czekanie- na śniadanie.
Od miłości odwlekanie!
I postoje i przystanie,
Cały ranek opóźnianie...
Komentarze (1)
No tu już jakby sympatyczniej:)