Od narodzin , aż po śmierć
Budzę się pośród skał
jakże miękka to poduszka
Pies znowu z rana łkał
a ja, najedzona jak ta mucha…
Znów idę gdzieś tam
a droga nie czuje kroków
A ja tylko chciałam
dotknąć tych mroków…
Zwykły proch na drodze
a ja idę
a on mym wodzem
bo gdyby nie on…
A jednak autobus przyjechał
był szum spleciony
ktoś tu płakał
ale był…
Pozdrowienia , dla wszystkich tych , którzy chcą pracować nad swoim życiem...
autor
greenmile
Dodano: 2008-09-12 19:15:55
Ten wiersz przeczytano 440 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.