Od początku koniec...
Już od dawna wiedziałam…
Od początku koniec…
Jak przewidywałam -
Długo to nie trwało
To, co szybko płonie
Równie szybko spopieleje
Męczyła mnie niewola
Chciałam już ja skończyć
Ty dałeś mi pretekst
W odpowiednim momencie
Wciąż przepraszasz
Za to, co się stało
Lecz już nie zmienisz
Tego, co impuls zdziałał
Nie martw się na zapas
I nie proś o szansę
Bo prędzej czy później
Usłyszałbyś te słowa
Nie żałuje niczego
I nie myśl inaczej
Zapamiętam to lato
Jako bardzo udane
Wachlarz wspomnień
Bogatszy o kolorowe slajdy
Ciut inne spojrzenie
Na życie i świat cały
Wiem – nie będziesz się dręczył
Zbyt długo tą stratą
Znajdziesz sobie inną
Może jeszcze w te wakacje
Lecz postaram się bardzo
Byś długo nie zapomniał
Lekcji, jakiej ci udzielę
I kazania o wadach
Bo o nie wciąż pytasz
Myśląc, że ci je wyliczę
Zrobię to, lecz tylko wtedy
Gdy zechcę cię pogrążyć
W smutnej melancholii
Sam na sam z pytaniem
Towarzyszem naiwnym:
„Co zrobiłem źle?”...
"...zaufanie to taka czarna świnia- w dzień jest,w nocy nie ma..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.