od podstaw
mojemu Mężowi
buduję dom
południowo-zachodnie okno
marzy o lesie, który podszedłby pod próg.
podłogom jeszcze nie chrupią w krzyżu
korniki,
stół dopiero zastanawia się
czy udźwignie Wigilie i zmęczone łokcie.
schody uczą się rozpoznawać
ciężar kroków.
najbardziej brak im
tupotu dziecięcych radości.
może uda się stłumić rozczarowanie
zielonym chodnikiem.
puste ościeżnice wyglądają
drzwi, za którymi nie zamkniemy na
głucho
ust.
w kuchni kran ma suchy nos, twardo broni
wody,
opiera się rdzawej melancholii na myśl o
rozbitym kubku
z napisem przewróciło się, niech leży.
jeszcze ryż zawinę w gazetę i frotowe
prześcieradło
by zelżały ciężkie bierwiona bezsennych
nocy.
udomowię nasze cienie.
Komentarze (3)
dużo jasnych metafor oświetlających przyszłość i
dziecka radosny głos Piękne marzenia zapisane w
wierszu Plus Pozdrowienia
zaciekawia, pozdr.
Przeuroczy klimat, zamiast firanek widzę w tym domu
wiszące metafory, oby się udało...