od ramion matki do ramion Ojca
w trzydziestym piątym wnosiła matka
do pokoiku z kołyską
mały tłumoczek żałośnie płakał
zbiegła się cała rodzina
sąsiedzi przyszli oglądać cudo
każdy z uśmiechem na twarzy
kiedy podrosła kupili łóżko
zwykłe z siennikiem drewniane
stół cztery krzesła szafę i kredens
na wsi nie było luksusów
wpoili miłość do ziemi chleba
do pracy dziadek przyuczył
w końcu dorosła i wyszła za mąż
gdy na świat przyszły maleństwa
radośnie z dumą wychowywała
i pożeniła a teraz
jesienną niosą tym razem w skrzyni
dom pusty przeciągiem wzdycha
od progu szepty płacze modlitwy
daj Panie jej odpoczynek
Komentarze (46)
Na każdego przychodzi pora, szkoda tylko, że na
jednych za szybko.