Od smutku do smutku
Czy to Ty?
Czy to Ty...?
(nie... to tylko kolejne złudzenie...)
Dlaczego nie mogę Cię dosięgnąć?
(nie... to tylko kolejny sen...)
Jest tak cicho... tak pusto...
Znów każdy dzień przemienił się dla mnie w
noc
Znów wszystko zamarło w milczeniu...
... nawet wiatr przerwał swój cichy
szept
W mojej zmęczonej duszy ponownie nastała
zima
Pojedyncze płatki śniegu zwolna zaczęły
otulać me popękane serce
Mieniąc się w blasku mych łez
Spoglądam w kryształowe lustro mych
wspomnień
... nie widzę swego odbicia...
Ale wiem, że gdzieś tam jest jeszcze
miłości
Lecz wciąż nie mogę jej odnaleźć
Tak bardzo zmęczony poszukiwaniami...
A więc ponownie rozpocząłem swą samotną
podróż
Przez lodową pustynię mych wspomnień
Przez zamarznięte pola smutku...
Pozbawiony Twego czystego, jasnego
Światła
Oświetlającego ścieżkę mego zniszczonego
życia
Która prowadzi mnie coraz niżej... na samo
dno tego piekła
Tak... to tutaj moje zaufanie i wiara
odeszły bez śladu
Pozostawiając głęboką bliznę na mej
niespokojnej duszy
To tutaj porzuciłem nadzieje, które mi
dałaś
Nadzieje, w które naiwnie uwierzyłem
Które zabiłaś bez żadnej litości
Wypalając pewną cząstkę mnie...
Dlaczego mi to zrobiłaś, dlaczego...?
Jak trudno jest usnąć, gdy Cię przy mnie
nie ma
Jak trudno jest usnąć, gdy jesteś tak
daleko
Gdy nie czuję już Twego ciepła
Rozpalającego ogień w mym umyśle...
Tęsknię za Tobą Kochanie...
Tęsknię za Twym dotykiem, pocałunkiem
Za spojrzeniem Twych lśniących oczu
Tęsknię za tym wszystkim co mi
podarowałaś
I co odebrałaś, odchodząc bez słowa...
Spójrz, Słońce już zachodzi...
Boję się...
Przytul mnie... proszę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.