Odbicie...
biale sciany... zimno
patrze na odbicie.... rozmazane
mysle... co za zycie...
zamykam oczy.... nie potrafie...
ukryty w miescie krzyk probuje wydostac sie
na zewnatrz...
chce spojrzec sobie prosto w oczy- ale, nie
moge... wciaz jakies sprawy nie pozwalaja
mi na to.. setki postaci przewijaja sie
kolo mnie, nawet nie zwracajac uwagi na to
ze umieram...... znow niemy krzyk.. bije
rekoma w szybe ktorej niema, a ktora jeszce
przed chwila pokazywala moja postac....
wszystko zniklo... jak opisac nicosc.....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.