Odchodzę w wieczność
Uśpiłeś moją czujność,
zaufałam Ci.
Jednak złamałeś moje serce...
Ale dziękuję Ci,
teraz stałam się silniejsza,
bardziej czujna
i nauczyłam się,
by nie ufać nikomu...
Czasem nawet samemu sobie nie wierzyć...
Życie to tylko chwila,
a później czeka cała wieczność...
Więc przez tą chwilę
mogę żyć w bólu,
w nienawiści,
w samotności...
Pokochałam śmierć,
ona na mnie czeka
do końca.
Bo gdy zabraknie tchu
i gdy przestanę wreszcie przeszkadzać
wszystkim dookoła,
opuszczą mnie smutki,
zostawię gdzieś w tyle
przykre doznania
i nie będę chciała już
znać odpowiedzi na te wszystkie
nurtujące pytania
dotyczące nas.
Nie będę chciała niczego więcej.
Zostanę na zawsze sama ze sobą
i tam będzie mi dobrze...
Tam nikt nie będzie krytykował,
przeszkadzał, oszukiwał,
ani udawał że kocha...
Wtedy nauczę się samokrytyki,
oszukam siebie że jest mi dobrze
i pokocham...
Pokocham życie doczesne,
którego teraz nienawidzę.
A to dlatego, że zawsze,
by coś docenić,
muszę to stracić...
Może wtedy będę chciała wrócić do ludzi,
którzy nie chcą mnie znać...
Ale nie będzie odwrotu.
Dlatego zanim wybiorę się
w tę daleką wędrówkę,
pomyślę dwa razy...
Póki co zamknę się w sobie,
by ludzie nie widzieli różnicy
pomiędzy tym, że jestem,
a tym,
że mnie nie ma...
"Życie jest chwilą wieczności"...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.