oddając ciało w ręce rozkoszy.....
Zasznurowała juz dzień,
pomarańczowymi wstążkami uniesień,
cicho rozsunęła zmierzchowe welony,
wciąż myślała o nim.
Z nóg zsunęła czerwone pantofelki,
pasowały do niej,
tak jak marzenie o miłości.
Przeszła kilka kroków po dywanie
pieszcząc stopy jego miękkością.
Uniesioną dłonią rozpuściła
długie kasztanowe włosy,
wdzięcznie poruszyla głową,
kaskada loków spłynęła na plecy.
Tylko on wkładał dłoń
i upajał się ich zapachem.
Uśmiechnęła się do własnych myśli,
a różowe dołeczki w policzku
wskazywały na zadowolenie.
Czy coś się zmieni?
Pospiesznie zdjęła pończochy
i rozsunęła zamek sukienki,
odruchowo zasłaniając piersi.
Jeszcze czuła ten gorący dotyk,
pieszczotę jego ust,
palące pocałunki.
Na chwilę przymknęła oczy,
dotyk za dotyk,
pieszczota za pieszczotę,
miała ochotę wskoczyć
pod zimną wodę,
by zmyć resztki pożadania.
Zakołysała biodrami i...
poczuła ten znany dotyk za plecami,
milcząco, powoli...
oddała swe ciało w ręce rozkoszy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.