Odlatujace wrony...
Zycie jak mgla przemija,
ja takze ulatuje,
zegar nie odmierza juz czasu.
Jak listek na wietrze,
niesiona powietrzem,
uciekam przed bariera halasu.
Nie musisz wciaz milczec,
wszak mowa to srebro,
twe usta nadal sie smieja.
Stracone marzenia,
z ojcem wspomnieniem,
i matka glupia nadzieja.
Nie boj sie grzeszyc,
zlosc kiedys przeminie,
milosc ja z serca wymywa.
I ja jak mesjasz,
wybaczam Ci bledy,
czasu znow ubywa.
Pora wracac do zycia,
przerwac ten letarg,
gdzie walka to zwykla codziennosc.
Ludzie wrogiem do ludzi,
mgla zakrywa slonce,
w sercu zagoscila niepewnosc.
Wiec jak Izaak do nieba,
ja takze odlatuje,
szukam odpowiedniej strony.
Siadam na lawce,
z sercem peknietym,
wypatruje odlatujace wrony!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.