Odszedł mój anioł
Przyszła ciemna, jesienna noc…
Świat płacze deszczem pojedynczych
kropel
Marzenia i uczucia giną
duszone kruchością ich rzeczywistości
Umierają bo zostały same, bez Boga.
Roztargniony wiatr puka do mego okna
Przypominając o tym co było
Mrok powoli otula moje sny
Samotność przenika mój malutki świat
Pogrążając me myśli w niebycie spraw
wczorajszych
Cisza zamyka me oczy wytrwale
We śnie poznałem swego anioła
Zmęczony biedaczysko
Nie oszczędzałem go,
Pomarszczony, siwy
Starał mi się wyjaśnić
Czemu świat pełen łez jest
Z bezsilności skamieniał
Jego twarz trupio zimna się stała
Dłonie wyciągnięte już pomóc mi nie
zdołają
Usta w grymasie zmęczenia wykrzywione
Znaku życia nie dają
Odszedł mój anioł
Rozsypał się o uderzając o mą skamieniałą
duszę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.