Oglądanie gór
Złoto polan rozlane po krańce
I zieloność od słońca przejrzała
Dzisiaj góry są bardzo gorące
Chociaż gołe od samego rana
Grzbiety ich wyostrzone jak brzytwy
Iść by nimi dzień cały do zmroku
Pod jodłami przycupnąć
W chłodzie znaleźć spokój
Drzewa nie chcą przeciągać się rano
Bezsennością znużone już nie są
Tylko trochę się kleją do gór
Razem słońcem się pocieszą
Skwar przygniata ciężarem góry
Wciąż mocuje się z nimi w zapasach
Zapowiada się runda ostatnia
W której góra poddać się musi
Bo skwar siłę ma i odwagę
I wytapia kamień za kamieniem
Żeby góra poddała się wreszcie
I przyjęła żar z podnieceniem
Chmury
Góry
Chmurzyska
Deszczowe
Smutno-szare
Wydęte dojrzale
Schodzi chmura
Jak wielka lawina
Najpierw sunie po zboczu
Potem toczy się
I bębni po górach
Już się nie wspina
Chmury
Góry
Chmurzyska
Deszczowe
Zimno-szare
Spęczniałe wilgocią
Opadają na spadochronach
Desantem pod osłoną nocy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.