Ognisko (zgubienie siebie)
Za płotem za lasem zgubiłem siebie
odpocząłem od siebie
Mnie tu nie ma i straszę w biurze
ludzi ze snu
Dzień wcześniej rozpalałem ognisko
i zrozumiałem że ogień pochłania
i że sam mógłbym się dołączyć na ołtarz,
czy kupę staroci,
czy podpalić cały świat
że nasze ciała i dusze chcą się przyłączyć
stale do czegoś
Wcześniej za poprzednim pobytem
nadprzestrzeń pomiędzy sercem
a próżnią poczułem w duszy
i głody śmierci, chęć znalezienia się w
szkatułkach żywiołów
Stąd wczoraj w nocy
byłem samochodem z nią nad wodą jeziora
szliśmy wałami, schodami, korytarzami
ale wody porywały samochody
ta ona była szczupłą brunetką, chciałem ją
pocałować
może i to zrobiłem
To musiała być lisiczka
bo wczoraj wieczorem Beata widziała
że pod to ognisko podchodzą lisy
by porwać mnie i Stasia
Coś zgubiliśmy, zostało porwane przez
wodę
dotarliśmy spowrotem do biur
i straszyłem ludzi ze snu
Ona chyba też była już inna
porwana, światła w pokojach nagle gasły
i wszyscy się bali, a my wtedy
krzyczeliśmy
„Mnie tu nie ma“
Nic wielkiego nie robiąc ponad to
A tylko „Mnie tu nie ma“
Chyba było w tym zerwanie z dotychczasowym
życiem
Chwała i szaleństwo Wzrok zaćmiony Otwarty
na Ogrom
Rzek grobli jezior korytarzy schodów i
pocałunków
Na tych cyplach morskich, w jaskiniach
Zostały porwane nasze prześcieradła
Oczy zaszły bielmem posągów
I pędzą z rękami przed siebie
Komentarze (4)
taki chyba surrealizm mi wyszedł
Ile się musi zdarzyć, jeśli zejść z chodnika na
ulicę"- to Cortazar.
Ile się wydarza się między przestrzenią serca- całe
życie.
Zwyczajne niezwyczajne.
Mi też jak Annie przypomina sen.
wiersz przypomina sen w którym nie kontrolujemy biegu
zdarzeń.