Okaleczona
Czyjś głos wyrwał ją ze snu
Sen o bólu co wciąż się powtarza
Zimna dłoń pchnęła ją w płytki grób
Na dnie ludzie o wypalonych twarzach
Obsesyjna myśl odwiedza dzień
A świt koszmarny sen ten odgania
Wraz z wieczorem zaczyna się lęk przed
snem
Nieposłuszny umysł zasypia... Na nic
starania...
Tam w oddali dostrzegła dziewczynę
Trzyma małą laleczkę w dłoniach
Ta sprawia wrażenie żywej
A twarz jej brutalnie okaleczona
Dziś nie głos ją zbudził lecz ból
A jej dusza już zniewolona
Okaleczona jak lalka ze snu
Gdzie mój głos tam pojawia się Ona
Posłuszna wypływa z ran
I zastyga na głębokich bliznach
Słowem zburzyłam jej świat
Mój sekret to moja trucizna
Została tylko owiana tajemnicą
Poprzebijana na wylot
A ty odeszłaś w głuchą nicość
Zniknęłaś jakby cię nigdy nie było...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.