Oklepane formułki...
Zapadła noc
Deszcz cicho dzwonił o szyby
Zegar wygrywał stare melodie
Serce w rytm biło
Dusza płakała
A po policzku łza szklana spadała
Siedziałeś sam
Długie godziny
Modląc się do Boga
Czy przyszedł do Ciebie?
Czy się zlitował?
Siedziałeś w pokoju
Zamknięty jak pies
A obok za ścianą słyszałeś
Huk i jęk
To znowu ona i on
Kłócili się zażarcie
Broniąc każde swoich stron
Mały byłeś, gdy koszmar zaczął się
Mały byłeś, gdy pierwszy raz usłyszałeś
Jak matka drze na ojca się
Jak rzuca czym się da
Jak już się nie śmieję
Jak płacze co dnia
A ty biedny opuszczony
Misia tuliłeś
I dalej do boga
Oklepane formułki mówiłeś
Wysłuchał cię
Sprawił ze przestali kłócić się?
Matka, co dzień łzy w oczach miała
Ojciec przychodził wieczorem
Z butelka szampana
Zamykał się w pokoju
I pil
I innym życiu śnił...
Jedna sprzeczka
Potem druga
Od początku zaczynała się zabawa
Matka rzuca talerzami
Ojciec po ścianach się walał
A ty biedny opuszczony
Misia tuliłeś
I do Boga kolejny raz
Oklepane formułki mówiłeś
Bóg ci nie pomógł
Nikt ci ręki nie podał
Wszyscy cię opuścili
Wszyscy zapomnieli
Każdy swoje życie miał
Każdy się bał
A ty samotny opuszczony
W pokoju siedzisz
Misia tulisz
I do Boga kolejny raz
Oklepane formułki mówisz
Ale czy to coś da
Modlisz się już wiele lat
A koszmar dalej trwa…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.