okno
michelle niedbale
odgarniała włosy
spojrzenie mętniało
od starego burbona
czekanie prężyło
suche kości
schody nie niosły
echa jego kroków
szare ściany
kuliły się w sobie
tylko okno było
gotowe
deszcz rozmawiał
z parapetem
nerwowo podsłuchiwała
i palcem wodziła
po kroplach
liczyła piętra
autor
Marta M.
Dodano: 2014-10-29 10:31:51
Ten wiersz przeczytano 924 razy
Oddanych głosów: 12
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (17)
Niezłe i niech tyle wystarczy tym razem za mój
komentarz.
Swietne obrazowanie!
Podziwiam umiejetnosc budowania obrazu w taki sposob.
Sciany kulace sie w sobie - takie frazy to poeja, jaka
lubie.