Okrutny Świat
Nadeszła zima i chłodem zawiało
Malutką Dziewczynę i nieokryte Jej ciało
Widać na śniegu siedzącą w ręku z
koszykiem
Nikt nie przejmuje się Jej błaganiem, Jej
krzykiem
Stópki Jej małe i sine od mrozu
Wielcy Panowie nie wysiadają z wozów
By chociaż się spytać Jej czemu tak
siedzi
Każdy przechodzi obojętnie - bliscy,
sąsiedzi
Ubrani ciepło zamożni Ludzie
Nie zwracają uwagi na Tą co w trudzie
Stara się zarobić do domu na sniadanie
Oni Wszyscy myślą, że to z nudów
żebranie
Bosa, zmarznięta i zapłakana
Siedzi noc całą, samiuśka, sama
By rano na pierwszej stronie w gazecie
Ukazała się nekrologach wzmianka o Młodej
Kobiecie
Która włożyła serce i oddała swe życie
By Rodzina nad ranem mogła zjeść
należycie
By choć na chwilę pojawił się chleba
kawałek
I do ogrzania dłoni niewielkie pudełko
zapałek
By chociaż raz, mimo iż zyją na codzień w
brudzie
I Oni przez chwilę poczuli się jak Ludzie !
... czy tak musi byc ?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.