Omnie
Uderzenie...
Dzień stał się ciszą
Kiedy ktoś ciemną szatą mnie nakrył
Minuty...
Chciały wzlecieć walczyły...
Wciąż walczą z rozpaczą
Moje ścieżki...
Zagubione wśród pytań lasu
Pośrodku martwe drzewo
Kiedyś żyło i pragnęło
Chłód...
Przechadza się
Na przekór tarczy czasu
Idę...
Do promieni Słońca
Metamorfoza obrazów
Zamgliła trwanie chwili
Gwiazda...
Spadła, jej popiół nie daje mi oddychać
Śmierć...
Przechadzała się za ścianą
Znam jej zapach i kroki
Nie chciała rozmawiać
Oczy...
Patrzą z pogardą stłamszone lękiem
Nie ma pytań o jutro
Zbyt mocno nie chcę wiedzieć
Słowa...
Nic nie znaczą
Jak przeterminowany balsam
Chcą mi je wmasować w skórę
Raj...
Tam są podjadacze cudzych resztek z
historii
Trują się własnym zamętem
Chcę...
Oddychać amnezją dzisiejszej nocy
Zatańczyć w bramie bez rozsądku
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.