On...
Twe oczy
zagrzmiały w sercu mym
drgań policzyć
nie jestem w stanie
słowa ścisły się w gardle
w głowie do dziś
tylko pusty szum
skrawki poszarpanych dni
Kiedy podszedłeś bliżej
poczułam powiew
szczęścia nieznanego
to było coś boskiego
Uśmiechu nie wyśniłam
piękniejszego
Byłeś coraz
bliżej mych ust
które pękały z rozkoszy
na myśl o pocałunku
Twe dłonie niczym jedwab
otuliły mą twarz
zaczęły błądzić po ciele
tak delikatnie
dotykając tego co najcenniejsze
Otulona w łożu twych ramion
me ciało domagało
się więcej
więcej ciebie chcę krzyczało
i stało się
rozstaliśmy się
Teraz w ciszy wspomnienia
łezka się kręci
czas leci
a serce pamięta
i drży z tą samą
częstotliwością
Komentarze (4)
bardzo ładny subtelny wiersz...
delikatność tęsknoty...
jakże podbają mi się wtoje przenośnie:
,,Otulona w łożu twych ramion'' - cudnie
Jak pięknie i delikatnie ujęłaś temat-bardzo mi się
podoba
i niech takie te wspomnienia pozostaną;)
Interesujący, dobry wiersz. Pozdrawiam i daję+!