ON
Wolność...
do życia, do wdzięczności!
Kiedy z nią przyszedł było jeszcze
ciemno.
Radość jutra zasiał cicho maciejką.
Obudził mnie poranną mgłą i podał rękę.
Wtuliłam w Niego moją duszę.
Dnia uczył cierpliwie na nowo.
Już mogłam odpocząć.
Nie spodziewałam się.
Codzienność płynęła.
A On dał mi ciebie.
Wiosna zaczeła się zimą.
Rozkwitłam nieśmiało po ciepłej burzy.
Zachowując siebie dla siebie nie
wiedziałeś, że zostałeś darowany.
Przyjęłam.
I nie czułam się winna.
Jesteś. Dobro zlęknione swoim
powołaniem.
Pasjonat życia igrający ze śmiercią.
Dzikie serce co łka w poduszkę.
Piękno w zgrzebnej koszuli. Ty.
Z mozołem stąpamy objuczeni życiem.
Idę w swoją stronę machając ci radośnie.
Dziękuje, że byłeś.
Nie. Dziękuje, że będziesz na zawsze.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.