On
Zagubiona w pajęczynie spojrzeń
przybita do zmarszczonych brwi
kaleczysz się o kanty jego gazety.
Rzucona jak liść, na wietrze
oddechami jego jak z paszczy smoka
który zaraz miałby ogniem runąć.
Smarujesz nim kanapki, błędnymi oczyma
przeglądającymi się w nożu
po kanty ostrej blachy.
Szukasz schronienia rozpaczliwie
w każdym punkcie sufitu
w baseniku za oknem.
Toniesz z przerażeniem w gorącej zupie
łapczywie łapiesz kęsy powietrza.
We wrzeszczącej ciszy
Zmywasz jego z brudnych talerzy
widzisz jak spływa krętym wirem
głęboko w zlewie, potem ściekiem.
Czujesz złośliwe szepty ścian
znieważona hańbą, drżenia rąk.
Zbity talerz, celują w ciebie
jak w zwierzynę oczy
...oczy kochającego.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.