Ona
Zagrzmiało mocno i blisko,
aż dom się zatrząsł w posadach.
Stanęłam w miejscu jak wryta.
Znów figla płata mi aura.
Brzozy do ziemi wiatr przygiął.
Deszcz z gradem ziemię ubijał.
Jezdnią spływały potoki.
Czas się na chwilę zatrzymał.
Światło rozbłysło i znikło.
zgasiłam ogień w pośpiechu
i dopływ prądu odcięłam
w skrzynce rozdzielczej na strychu.
I jeszcze tylko w ciemnościach,
które nad światem zapadły
musiałam znaleźć gromnicę.
Pokój oświetlić jej światłem.
Siedziałam z różańcem w ręku
w Matkę, co chroni wpatrzona
i przekonana, że Ona
może żywioły pokonać.
Poprawiłam przedostatnią zwrotkę.Masz rację, w poprzedniej wersji wypadłam z rytmu.Dziękuję.
Komentarze (17)
Wartościowy wiersz pięknie ubrany w słowa,pozdrawiam
:)
Ładnie opisujesz zjawisko jakim jest burza, podoba mi
się tylko przedostatnia zwrotka trochę odstaje.