"One day on earth..."
Byłem wśród ludzi mrugniec niewiele.
Wypytano mie jak przestepce:
- Prace lub wykształcenie pan ma?
Milcze...
- A może jakis niezwykly talent, dar?
Milcze...
- No to co robisz na codzien?
(Bezceremonialne Ty)
- Ja?
- No zdziwiony...
- Słucham porannych rozmow ptaków.
Wacham plynace chmury
z zamknietymi oczami.
Flirtuje ze sloncem,
gwiazdą, płonącą nadmiarem uczuć.
Czas spędzam również z wiatrem,
figlarzem, co fale wstydu na twarzach pań
z podwianych sukienek układa.
Czuje bol spadajacych kamieni.
Wysypali mi kiedys drogę osiedlową
i pobocza kamieniami, slysze ich
lament...
- skazują nas na ciemności pod asfaltem.
Ratuję więc je znosząc do mieszkania.
Parapety, wanna, szuflady, szafki,
zlew, garnki, pod łóżkiem,
każdy kąt i balkon kamieniami usłane.
Opowiedzieć jeszcze chciałem
o koniu moim, karym, pieknym,
co w marzeniach
kwiaty i chabry z łąk zjada,
i od czasu do czasu
galopujemy przez kosmos
flirtujac z wierzcholkami gwiazd.
Odpowiadam ludziom i...
Lecz rozglądam się,
i tylko ja sam,
i wsłuchana we mnie zieleń...
Komentarze (7)
fajnie masz....też bym tak chciał...szczególnie
patrzeć na te panie co im wiatr podwiewa te
sukieneczki...ładnie opisałeś "one day on earth"
Śliczny, interesujący wiersz. Dawno cię nie było
pozwolę sobie za demoną:)
Poeta dostrzega znacznie więcej, tutaj peel czuje się
wyobcowany ale w jedności z otaczającym go światem i
wszechświatem. Wiersz jest interesujący tematycznie i
podany w dobrej formie. Serdeczności.
Tak niewielu wiersze czyta
a rozumieć rzecz niezwykła.
Bo poeta to nie zawód,
w głowie mąci głupiąc naród.
Bardzo ładnie i romantycznie
napisany tekst.Czytam
z przyjemnością kolejny raz.
Miłego dnia:}
poeta- marzy i podgląda świat zbierając jego okruchy