Ono wobec Niej
Bardzo ciche pobłąkane
Gdzieś nadzieja na swój byt
Pustą głową wali w ścianę
Pewien je ogarnia wstyd
Że już teraz nie ma sensu
Że już jego śmiałość znikła
Choć podobna do nonsensu
Była każda jego nitka
Wielokrotnie zasypiało
Ale dotąd się budziło
No i kiedy się to działo
Powstawało z większą siłą
Im silniejsze staje się
Tym dotkliwszy ból upadku
I pałace jak płonące wsie
Pełne gruzu, niedostatku
Nieszczęśliwe całą mocą
Nawet nie wie, gdzie się podziać
Najpierw je kunsztownie złocą
Teraz nie ma w co się odziać
Wie, że jedno je wybawi
Z życia, które dzisiaj słone
Gdy się szansa znów pojawi
Na to, że odwzajemnione
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.