Opornik w klapie
Niby coś nowe jest wynikiem,
powietrzem świeżym pachnie pokój.
Lecz czemu trąci obornikiem,
i sól podrażnia wnętrze w oku.
Ręce ściskają się dla zgody,
uśmiechy usta wszem malują.
Lecz czemu nie ma w tym pogody,
i gęby smętne wizję psują.
Nawet podpisy na papierze,
masa pieczątek bez wartości.
Lecz czemu mnie w tym nic nie bierze,
i nie spodziewam się miłości.
Bo ja opornik noszę w klapie,
kiedyś komunę nim zwalczyłem.
Dziś na te bzdury się nie łapię,
i w odpowiedzi mam swą siłę.
To doświadczenie z lat minionych,
też umiejętność wybierania.
Wiem, kiedy kłamią wszystkie strony,
i wiem jak takim się nie kłaniać.
Komentarze (3)
:)
Prawda stara jak świat: gdy jednym się kłaniasz, to na
drugich wypinasz tyłek. Których wybrać - aktualny
dylemat.
Dziś, kiedy noszenie opornika w klapie niczym nie
grozi, warto by zrobić coś więcej. Chociażby wsiąść z
paru kolegami w samochody i przejechać się ruchliwymi
ulicami w tempie 5 km/godz. nie ustępując miejsca
wyjącym wozom policyjnym.