Opuszczona wtrudnych chwilach...
moi "przyjaciele" chyba juz zapomnieli jak brzmi moj smiech...
Jestem czlowiekiem, osoba
tak mi mowiono od najmlodszuch lat
lecz czuje sie nie potrzebna
zdeptana i zapomniana przez swiat
O co w tym wszystkim chodzi?
gdzie jet ten sens naszego istnienia?
po co wlasciwie czlowiek sie rodzi
skoro i tak nie ma nic do powiedzenia?
Wszyscy wszystkich skreslaja
gdy tylko usmiechu na twarzy brak
czy stanac z nieszczesciem odwagi nie
maja?
czy po prostu taki jest ten swiat?
Bo potrzebne jest nawet klamswo,
pocieszenie
by czlowiek na przeciw z problemem mogl
stanac
by to co zle i przykre stalo sie
wspomnieniem
i moc zaczac zyc szczescie chwytajac
a jesli jest sie samemu
przez "prawdziwych przyjaciol"
opuszczonym
to nic nie ma sensu
i pogrzebowe zaczynaja bic dzwony...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.