Orzechy wyłuskane nad ranem
noc struchlała
odłamki dreszczy jak poranne promienie
za chwile wbiją słońce
w rozkołysane biodra chmur
pierwsza skóra światła
oddycha aż po czubki drzew
i słychać wiatr
na grzbiecie nieba
siedzi okrakiem moje otwarte oko
z którego spadają rzęsy
jak strzępki rozszarpanych pióropuszy
do świata na odległość wilgoci
niedaleko
o jeszcze jedno smagnięcie powietrzem
różowe pręgi nadchodzącego blasku
rozłupują wstyd w resztki zachodnich
gwiazd
i coraz więcej rosy
na jędrnych źdźbłach zieleni
prężę spojrzenia w łuk horyzontu
wybucha świt
jesionowi - mojemu niebu o poranku
Komentarze (28)
Wow, jakie wyznanie na zakończenie w dedykacji. Niech
wam szczęście sprzyja i orzechy :)
prawie jak erotyk, fajnie :)
Niektóre frazy są - super :)
Bardzo ładnie! Jesion powinien być zadowolony :)
Pozdrawiam :)
Kalokieri, al-bo to zwykła literówka. Już poprawiam.
Super, że tak uważnie czytacie :)
Albo wykłują niezegar
I zawieszą na niebie zamiast księżyca
Tak rozkosznie nasz
pierwsze dziewięć wersów - doskonałe. dla smakoszy :)
gdy bezcieleśni pasterze zegarów
zatrzymają czas...*
milosc w polaczeniu z erotyka,
baardzo mi sie podoba,
tylko /we luk/ szpeci wiersz
- w luk, mz
pozdrawiam
bardzo ciekawe pozdrawiam
wiersz czysta zagadka,,,,,, to ja mam taką co to jest
na pół przecięte włosami obrośnięte i wilgotne jest
jutro odpowiem co to
PoCzytamy się w blasku świec
Wygładzając kontury,zaokrągając brzegi
W gorącą kulę westchnień
Zamienią się wiersze
czytam
srebrną muszle snów
gładką jak jedwabna skóra nocy
Rozsuwam wersy, pochylam literki
Ich zapach unosi się w powietrzu
Czekam, wdychając marzenia-błękitne zarodniki
szczęścia
chcę wpaść w nie nieśmiało
przechylając się
w wieczne z tobą istnienie