Ostatki
...a koniec zawsze nadchodzi...
Zaświecił się w oddali błysk
i migał w ciemności nieba,
jakby zgubił się losowi list,
z którym do celu dojść trzeba.
A my stoimy wpatrzeni w niego
i nadzieję w sercach mamy.
Czekamy na odejście złego
i by wytrwać, swe dłonie trzymamy.
Lecz w twych oczach, nie ta sama miłość
i już nie trzymasz dłoni tak mocno.
To te zwątpienie, to ta pochyłość,
kiedy milczącą krzyczysz nocą.
I dojść by się chciało do końca
i ujrzeć w światłości dwa odbicia,
lecz to już noc, zachód słońca,
ostatki wspólnie przeżytego życia.
...niewybaczalnie...nieproszenie...nieoczekiwanie...sz ybko...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.