ostatni akt...
W koscistym uscisku spleceni tanczä
by za chwile rozproszyc sie
i zasnäc.
Jeszcze jeden oddech,co puste
pluca dräzy,by wydostac sie
spomiedzy drzäcych piersi.
I tchnienie jeszcze przez chwile
daje poczucie ,ze Jestes,bo
przez usta nie przeszlo...
I nagie juz ramiona odarte
z ciepla i ciala pröbujä jeszcze
podarowac sobie cos na ksztalt objecia-
za pözno...
I usta,z ktörych Mröz
zachlannym pocalunkiem spija
ostatniä krople czerwieni na znak,ze
juz scena stracona.
Nie mogäc miec wszystkiego-zabila miernego
Aktora.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.