Ostrzeżenie przed milczeniem
Nikomu nic nie mowiłam.
Dzielnie wszystko zawsze znosiłam.
Z maską się nie rozstawałam,
suwaka na ustach nie odpinałam,
latami łzy połykałam.
W końcu życiowa walizka
juz się nie zamykała.
Mało się w niej mieściło
i to mi zaszkodziło.
Jak dotychczas sobie radziłam,
przyszedł moment i się pogubiłam.
Wszystkim pomagałam,
o sobie zapomniałam.
Myślałam czas leczy rany,
moje coraz mocniej bolały,
nigdy się nie zabliźniały.
Pewnego ranka oczy otworzyłam,
pustkę zobaczyłam.
Nieznaną granice przekroczyłam.
Zamknęłam drzwi i zasłoniłam okna.
Wszystko wydawało mi się okropne.
Słońce, które wcześniej,
radośnie mnie budziło,
wówczas promieniami dręczyło.
Swieże powietrze wręcz dusiło.
Zostałam znieczulona,
zawieszona w letargu nicości,
dookoła tylko szarości,
z brakiem osobowości,
w czterach ścianach bliskości.
Psychicznie cierpiałam,
fizycznie lubiałam.
Nie wiem dlaczego,
sobie ból zadawałam.
Odwróciłam się od świata i ludzi,
nikt nie był w stanie mnie wybudzić.
To koszmarne było przeżycie,
ale dzięki niemu powoli wracam,
do nowego życia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.