Oswajanie
Wyrysowałem planetę
parabolą konturów
pod palcami
otwiera się wnętrze
ziarnistych grudek bieli
czekam na ten kształt od dawna
nagła ostrość widzenia
popłynie w skórze
mrowienie impulsów
a do nadziei
do nadziei jeszcze dojdziemy
bladym truchłem
mówili
-spójrz na to z innej strony-
zobaczyłem
pośród meandrów róż
nieskończoność postaci
które mogły być mną
zostawiłem je
umarły
w witrażach kwiatów
barwnik w oczodołach
rozlał się na białość
teraz mogę
jedynie wdychać
twe ciało liliowe
duszę mam
metalicznie zimną
ścięła krew
a w ciemny mózg
wtłacza się
brud myśli
ale cieplej
pamiętam chwile
gdy się kochaliśmy
oswajałaś otchłań serca
byłaś dla mnie czułością
chyba tylko wtedy
potrafiłem
czuć w sobie człowieka
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.