Otoczeni Cegłą
Długością oddechu ,od siebie oddaleni
Stłoczeni niepewnością, nie brakiem
przestrzeni
Odnajdując bliskich ,choć ich nie
zgubili
Jeno tylko z oczu w żarze potracili
Widmo jej sweterka i widmo jej wstążki
Skwierk zeżartych powłok, przywdzianych w
prążki
J usteczka blade, jeszcze bledsze rączki
Blask obrączek ślubnych-świetliste
zajączki
No i szepty wszędzie, głuszone szeptami
Widmo łez – nie łzy zaś ! Wsiąkające
w granit
Osmoloną cegłą , pną się więc ku górze
Maskowani pyłem w przerażenia chmurze
Lecz na nich już czekają, tak stojąc na
niebie
Każdy rzecze swemu- przyszedłem po
Ciebie!
I bez słów nieczystych,zbędnych i
pokrętnych
Rzekli jeszcze tylko – Przyjdziemy po
następnych
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.